
"Przyrzeczeni"
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
2011
Ostatnio nie miałam niczego ciekawego do przeczytania. Naprawdę! Poszukiwałam więc powieści, którą mogłabym się zająć, a potem ją zrecenzować. W ten sposób zauważyłam tą pozycję. Wychwalana przez wszystkich pod niebiosa, pomyślałam więc: "Czemu nie?". Zapowiadało się ciekawie i rzeczywiście tak było, ale nie do końca...
Jessica Packwood, właściwie Anastazja Dragomir, uczy się w klasie maturalnej. Mieszka na wsi razem z przybranymi rodzicami. Ma zdolności matematyczne, jeździ konno, sprząta stajnię. Ma też oddaną przyjaciółkę, Mindy. Wszystko się zminia, gdy pewnego dnia widzi na przystanku autobusowym nieznajomego, ekscentrycznie ubranego chłopaka. Nie zastanawia się nad tym, dopóki nie wymawia jej dawnego imienia. Przecież nikt go nie zna, prawda?
Chłopak nazywa się Lucjusz Vladescu i twierdzi, że jest wampirem, tak samo jak ona, i że została mu przyrzeczona. Musi wziąć z nim ślub, aby połączyć dwa skłócone wampirze rody w Rumunii, ojczyźnie Lucjusza. Zwariował? Oszalał? A może jest po prostu psychopatą, którego należy umieścić w zakładzie dla umysłowo chorych? Niestety, państwo Packwoodowie potwierdzają to. Decydują również, że Lucjusz będzie mieszkał w mieszkaniu nad ich garażem i chodził z nią do szkoły.
Od tamtej pory życie Jess zupełnie się zmienia. W ostatniej klasie chciała przeżyć wiele niesamowitych przygód. Ale nie aż tak niesamowitych. Co teraz powinna zrobić? Czy ma wyjść za chłopaka, którego ledwie zna i którego nie daży zbytnią sympatią? Czy może doprowadzić do wojny i w wyniku śmierci wielu ludzi?
Książka zapowiadała się bardzo ciekawie. Niby znowu wampiry, ale jednak trochę inna historia, w dodatku tak przez wszystkich ceniona. Do połowy wszystko było świetne. Czytało się przyjemnie, cięte riposty i listy Lucjusz mnie rozwalały. Jednak potem coś się popsuło i nagle znów zrobiło się schematycznie i pseudodramatycznie. Co prawda było kilka zaskakujących wydarzeń, no ale... Główna bohaterka także nie przypadła mi do gustu. Podejmowała zupełnie inne decyzje, niż ja na jej miejscu bym podjęła i, moim zdaniem, zmarnowałą ostatni rok szkoły średniej. Mimo wszystko nie było tak źle i lektura była nawet przyjemna. Dlatego też oceniam ją na 9/13 i polecam fankom mrocznych i aroganckich wampirów.
Zdecydowanie jestem taką fanką, a opis mnie zaciekawił. Nie słyszałam o tej książce. :3
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, jak to jest, że zazwyczaj faceci są ciekawszymi postaciami. ;)
Zapraszam do siebie, może też znajdziesz coś interesującego.
Już zaglądałam. Masz bardzo fajną recenzję "Czerwieni rubinu". A swoją drogą, czy ty przypadkiem nie jesteś zalogowana na http://www.ksiazkimlodziezowe.fora.pl?
OdpowiedzUsuń