wtorek, 31 stycznia 2012

Beth Fantaskey - "Przyrzeczeni"


Beth Fantaskey
"Przyrzeczeni"
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
2011









Ostatnio nie miałam niczego ciekawego do przeczytania. Naprawdę! Poszukiwałam więc powieści, którą mogłabym się zająć, a potem ją zrecenzować. W ten sposób zauważyłam tą pozycję. Wychwalana przez wszystkich pod niebiosa, pomyślałam więc: "Czemu nie?". Zapowiadało się ciekawie i rzeczywiście tak było, ale nie do końca...
Jessica Packwood, właściwie Anastazja Dragomir, uczy się w klasie maturalnej. Mieszka na wsi razem z przybranymi rodzicami. Ma zdolności matematyczne, jeździ konno, sprząta stajnię. Ma też oddaną przyjaciółkę, Mindy. Wszystko się zminia, gdy pewnego dnia widzi na przystanku autobusowym nieznajomego, ekscentrycznie ubranego chłopaka. Nie zastanawia się nad tym, dopóki nie wymawia jej dawnego imienia. Przecież nikt go nie zna, prawda?
Chłopak nazywa się Lucjusz Vladescu i twierdzi, że jest wampirem, tak samo jak ona, i że została mu przyrzeczona. Musi wziąć z nim ślub, aby połączyć dwa skłócone wampirze rody w Rumunii, ojczyźnie Lucjusza. Zwariował? Oszalał? A może jest po prostu psychopatą, którego należy umieścić w zakładzie dla umysłowo chorych? Niestety, państwo Packwoodowie potwierdzają to. Decydują również, że Lucjusz będzie mieszkał w mieszkaniu nad ich garażem i chodził z nią do szkoły.
Od tamtej pory życie Jess zupełnie się zmienia. W ostatniej klasie chciała przeżyć wiele niesamowitych przygód. Ale nie aż tak niesamowitych. Co teraz powinna zrobić? Czy ma wyjść za chłopaka, którego ledwie zna i którego nie daży zbytnią sympatią? Czy może doprowadzić do wojny i w wyniku śmierci wielu ludzi?
Książka zapowiadała się bardzo ciekawie. Niby znowu wampiry, ale jednak trochę inna historia, w dodatku tak przez wszystkich ceniona. Do połowy wszystko było świetne. Czytało się przyjemnie, cięte riposty i listy Lucjusz mnie rozwalały. Jednak potem coś się popsuło i nagle znów zrobiło się schematycznie i pseudodramatycznie. Co prawda było kilka zaskakujących wydarzeń, no ale... Główna bohaterka także nie przypadła mi do gustu. Podejmowała zupełnie inne decyzje, niż ja na jej miejscu bym podjęła i, moim zdaniem, zmarnowałą ostatni rok szkoły średniej. Mimo wszystko nie było tak źle i lektura była nawet przyjemna. Dlatego też oceniam ją na 9/13 i polecam fankom mrocznych i aroganckich wampirów.

sobota, 28 stycznia 2012

Kerstin Gier - "Błękit szafiru"


Kerstin Gier
"Błękit szafiru"
Wydawnictwo Egmont
2011











Ostatnio miałam taki nawał obowiązków, że kompletnie nie miałam czasu na czytanie, a co za tym idzie, pisanie recenzji. Gdy wreszcie nadszadł upragniony długi weekend, od razu zabrałam się za "nadrobienie zaległości". Książka jest dowcipna, ale łatwo jest się zgubić, gdyż dostajemy jeszcze więcej informacji na temat podróży w czasie. Mimo tego spełniła moje oczekiwania, ba, była jeszcze lepsza, niż to sobie wyobrażałam!
Akcja zaczyna się w tym samym momencie, w którym się urwała. Gwendolyn i Gideon muszą wypełnić arcyważną misję. Polega ona na wprowadzeniu do chronografu kilku kropli krwi każdego z podróżników w czasie. Nie jest to proste zadanie, ponieważ nie wszyscy z nich mają specjalną ochotę na, cytuję, "mały akt krwiodawstwa".
 Gwen wciąż jest podejrzanym numer jeden, jeśli chodzi o ewentualną zdradę Strażników. Ponadto musi w bardzo krótkim czasie nauczyć się wielu rzeczy, np. menueta, który wcale nie jest tak prosty, jak mogłoby się zdawać. Do tego również polityka, zachowanie i odpowiednie trzymanie wachlarza tak, aby nie narobić sobie wstydu na balu lub soiree w XVIII w. Gwenny musi zdecydować, co czuje do Gideona. Nie będzie to łatwe, ponieważ mają oni inne poglądy. Chłopak, tak jak Strażnicy, ślepo wierzy i ufa hrabiemu de Saint Germain. Jedocześnie uznali oni również Lucy i Paula za winnych wszystkiemu przestępców. Gwendolyn zdaje się jednak mieć wątpliwości co do tego. W śledztwie pmaga jej bardzo zabawny, ale też niezwykle namolny Xemerius, czyli demon - gargulec. Towarzyszy jej prawie od początku książki i bardzo się z nią zaprzyjaźnia. Przysporzy jednak Gwenny trochę problemów. Czy sobie z nimi poradzi? Czy Lucy i Paul naprawdę są tak źli, jak opisują ich Strażnicy? A może to hrabia de Saint Germain jest w tej historii czarnym charakterem?
Często bywa tak, że pierwsza część serii jest wprost cudowna, natomiast druga to jej zupełne przeciwieństwo."Błękit szafiru" jest naprawdę niesamowity i w niczym nie ustępuje "Czerwieni rubinu". Powiedziałabym nawet, że jest lepszy od pierwszego tomu. Autorka znów zasypuje czytelnika masą zagadek, przygód i tajemnic. W niezwykły sposób snuje swą opowieść, wplątując Gwen i Gideona w coraz to nowe tarapaty. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko z niecierpliwością wyczekiwać "Zieleni szmaragdu", a tę powieść ocenić na +13/13.

Kerstin Gier - "Czerwień rubinu"


Kerstin Gier
"Czerwień rubinu"
Wydawnictwo Egmont
2011











Czas, czas, czas... Tak wiele się o nim mówi, lecz tak naprawdę nie zdajemy sobie do końca sprawy z jego upływu. Nie zauważamy, jak szybko upływają sekundy, minuty, potem godziny, które zamieniają się w dni, wreszcie lata. Ludzie coraz częściej skupiają się na teraźniejszości, przyszłości. Snują marzenia, plany. Zapominają jednak o przeszłości. Nie obchodzi ich, co się działo przed nimi. A co, gdybyście dowiedzieli się, że są osoby, których duża część życia to właśnie przeszłość?
Gwendolyn Shepherd to zwykła szesnastolatka, która w niczym nie różni się od innych. Może poza tym, że widzi duchy i demony. Oprócz tego jest statystyczną londyńską licealistką. Nie uczy się za dobrze, ma oddaną przyjaciółkę imieniem Leslie, którą z miejsca polubiłam. Jednak jej rodzina znacząco różni się od reszty. Skrywa bowiem jedną z największych tajemnic. Mianowicie co kilka pokoleń rodzą się Montrose'ówny, które posiadają gen podróży w czasie. Są one przygotowywane do tego, by jak najlepiej odnalazły się w przeszłości. Pobierają lekcje tańca, fechtunku, gry na pianinie i skrzypcach, uczą się języków obcych i historii. Taką dziewczyną jest właśnie Charlotta, kuzynka Gwen. To na niej skupia się uwaga całej rodziny. Odpowiedzią na każde mdłości czy zawroty głowy (które oznaczają zbliżający się nniekontrolowany przeskok w czasie) jest euforia jej matki i lady Aristy. Gwenny oraz jej rodzeństwo, Nick i Caroline, spychani są na dalszy plan.
Niebawem okazuje się jednak, że zaszła fatalna pomyłka i to nie Charlotta, ale Gwendolyn przenosi się w czasie!  Życie bohaterki zupełnie staje na głowie. Nie ma najmniejszego pojęcia, jak odnaleźć się w przeszłości. Wkrótce dowiaduje się, że jest więcej ludzi takich, jak ona. Gwen jest dwunatstą, ostatnią osobą z tym genem. Współczesny jej podróżnik, Gideon de Villiers, jest arogancki i bezczelny, ale bardzo przystojny. Dziewczyna ma trudności z odnalezieniem się w nowej sytuacji. Nie pomaga też fakt, że wszyscy, nawet Gideon, traktują ją jak wroga, który niebawem ich zdradzi. Czy Gwenny poradzi sobie w tej roli? Czy też może zawiedzie, a tajna misja nigdy się nie powiedzie? Jaki ma to wszystko związek z jej Lucy i Paulem, którzy przed laty ukradli chronograf i uciekli z nim w przeszłość?
Ta powieść jest naprawdę niezwykła. Gdy ze wszystkich stron atakują nas wampiry i wilkołaki, podróże w czasie są miłą odmianą. A kiedy dodamy do nich jeszcze skrywaną od wieków tajemnicę, wartką akcję, niesamowite wręcz przygody i ponadczasową miłość, otrzymamy... międzynarodowy bestseller, który w stu procentach zasługuje na ten tytuł. Kerstin Gier ma ogromny talent pisarski, świetnie także buduje napięcie. Jej bohaterowie są bardzo realistyczni, można się z nimi łatwo identyfikować. Zwłaszcza Gwendolyn zyskała moją sympatię już od pierwszych kartek.
Książkę czyta się dość szybko, lecz czasami trzeba uważać, by nie zgubić się we wszystkich sekretach, tajemnicach i wątkach. Gorąco polecam ją więc wszystkim czytelnikom. W takim wypadku nie mogę zrobić nic innego, jak tylko dać jej +13/13!

środa, 25 stycznia 2012

Julie Kagawa - "Żelazny król"


Julie Kagawa
"Żelazny król"
Wydawnictwo Amber
2011











Wobraźnia mma wielką moc. Czyni nasze życie bardziej niezwykłym i kolorowym. To dzięki niej możemy widzieć niesamowite rzeczy i stworzenia. Największą fantazję posiadają dzieci. Mają zmyślonych przyjaciół, z którymi potrafią rozmawiać nawet kilka godzin. Ale także boją się wyimaginowanych potworów siedzących pod łóżkiem lub ukrytych w szafie. Niestety niektórzy używają jej do złych celów, a to może skończyć się naprawdę źle.
Życie prawie szesnastoletniej Meghan jest dość normalne. Mieszka z matką, przyrodnim bratem i ojczymem w domu na uboczu. Nie jest zbyt popularna, a rówieśnicy nie darzą jej szczególną sympatią. Ma jednego oddanego przyjaciela Robina.Chłopak jest dość zabawnym, najbliższym sąsiadem Meggie, ponieważ mieszka "tylko 3 km od niej.
Pewnego dnia dziewczyna zauważa, że coś dziwnego dzieje się z Ethanem. Zaczyna być agresywny w stosunku do swoich bliskich, używa również wulgarnego języka, co nie byłoby aż tak bardzo nietypowe, gdyby nie to, że ma on 4 lata. Wtedy Robbie opowiada jej o niezwykłej krainie o zagadkowej nazwie Nigdynigdy. Mówi, że stamtąd pochodzi i naprawdę nazywa się Puk. Twierdzi też, iż wlaśnie tam jest porwany przez kogoś braciszek dziewczyny. Na jego miejsce podstawiono odmieńca. Oferuje także swoją pomoc w odzyskaniu chłopca. Meghan ma problemy z uwierzeniem i zrozumieniem tego wszystkiego. Decyduje się jednak na wyprawę do świata elfów, skrzatów, goblinów, czerwonych kapturków i innych dziwacznych stworów.
Tam rozpoczyna się jej wielka przygoda. Dowiaduje się, kim jest i jakie jest jej przeznaczenie. Poznaje tam króla Oberona i królową Tytanię, którzy rządzą na Jasnym Dworze oraz królową Mab, która panuje na Mrocznym Dworze. Coraz więcej wie o zasadach obowiązujących w tej magicznej krainie. Aby odnaleźć Ethana musi przebyć trudną i pełną niebezpieczeństw drogę. która wcale nie będzie łatwa. Będzie bardzo, ale to bardzo trudna. Meghan może jednak liczyć na pomoc Puka, Grimalkina i Asha. Czy dadzą radę? Czy może tajemniczy Żelazny Król ich pokona? Czy Meggie wróci jeszcze do normalnego świata?
Ta książka jest niezwykła, ciekawa i wciągająca, Jednak pierwszych kilka rozdziałów było bardzo nudnych i naprawdę wiele wysiłku kosztowało mnie, by nie rzucić nią wtedy o ścianę. Wytrzymałam jednak i było warto. Powieść nie jest doskonała, ale przyjemnie się ją czyta. Oceniam ją więc 11/13 i oby następna część była lepsza i bardziej zaskakująca

niedziela, 22 stycznia 2012

Meggie Stiefvater - "Drżenie"


Meggie Stiefvater
"Drżenie"
Wydawnictwo Wilga
2011











Pogoda towarzyszy nam wszędzie. To przez nią marzniemy i narzekamy. Ale bardzo cieszymy się, jeśli jest ciepło i słonecznie. To część naszego życia, wpływa na nas samych i nasze zachowanie. Nie jest jednak najważniejsza. Nieładną można przeboleć, a piękną - nacieszyć się. Lecz dla niektórych pogoda i temperatura stoi na pierwszym miejscu. Decyduje nawet o ich losie.
Wilki zaatakowały Grace, gdy była jeszcze małą dziewczynką. Zabrały ją z huśtawki na podwórku przed domem i zaciągnęły do lasu. Była wtedy bliska śmierci. Niespodziewanie jeden z nich uratował ją. Miał charakterystyczne, zapisujące się w pamięci złotożółte oczy. Dziewczyna jakimś cudem znalazła się w domu, ale nie wie, jak. Przeżyła jednak i od tamtej pory zaczęła się interesować wilkami, a najbardziej tym jednym. Swego wybawiciela często widywała na skraju lasu. Było tak tylko zimą, z nadejściem lata zwierzę znikało. Działo się tak przez sześć lat i dopiero po tak długim czasie udało jej się po raz pierwszy przytulić swego wilka.
Pewnego dnia miasteczkiem wtrząsnęła wiadomość o śmierci pewnego nastolatka. Podobno zagryzły go wilki. Z tego właśnie powodu władze miasta organizują polowanie na te zwierzęta. W lesie aż roi się od ubranych na pomarańczowo myśliwych. Zaganiają je w ślepy zaułek z zamiarem zastrzelenia. Grace próbuje jakoś ich powstrzymać, jednak nie udaje jej się to. Natomiast po powrocie do domu znajduje na ganku rannego właściciela pięknych oczu, które pamięta z dzieciństwa. Nie jest to jednak wilk, ale człowiek, który potrzebuje jej pomocy.
Okazuje się, że jej wilk jest tak naprawdę wilkołakiem. Od tamtej pory ich losy się splatają. Czy uda im się przezwyciężyć zimno, które powoduje przemianę złotookiego Sama w wilka? W tym roku może już nigdy nie przemienić się z powrotem i na zawsze pozostać w wilczej skórze. Czy można jeszcze zmienić jego przyszłość?
Rozdziały są na zmianę z perspektywy Sama i Grace. Dzięki temu wiemy, co czuje dwójka bohaterów. A ci bardzo się różnią. Grace jest praktyczna i rzeczowa, twardo stąpa po ziemi. Czyta wyłącznie kryminały i literaturę faktu. Zawsze opanowana i niewzruszona. Jej rodziców prawie w ogóle nie ma w domu. Odniosłam wrażenie, że córka nie za bardzo ich obchodzi. Nie jest jej z tym za dobrze, ale nauczyła się radzić sobie sama.
Sam jest zupełnym przeciwieństwem dziewczyny. Potrafi grać na gitarze, tworzy też piosenki. Lubi także czytać wiersze. Rodzice próbowali go zabić, gdy dowiedzieli sią, że jest wilkołakiem. Odtąd mieszka z Beckiem, przywódcą sfory. On i reszta watahy stanowili od tamtej pory jego rodzinę. Kupili mu nawet podręczniki szkolne i uczyli w domu.
Powieść jest interesująca i pomysłowa. Pierwszy raz czytałam o zmianie kształtu pod wpływem zimna. Uważam jednak, że wątek miłosny jest trochę przesadzony. Bohaterowie dopiero co się poznali, a już nie mogą bez siebie żyć. Ich relacja rozwija się, jak dla mnie, trochę za szybko. Oprócz tego jest to bardzo ciekawa książka. Akcja mknie do przodu na łeb, na szyję. Jest zaskakująca, nie wiadomo, jak potoczą się losy postaci. Jednak nie zachwyciła mnie, a nawet trochę rozczarowała. Mam nadzieję, że druga część ("Niepokój") bardziej mi się spodoba. Daję jej więc 10/13.

czwartek, 19 stycznia 2012

Lisi Harrison - "Monster High. Upiorna szkoła"


Lisi Harrison
"Monster High. Upiorna szkoła"
Wydawnictwo Bukowy Las
2011





Co byście powiedzieli, gdyby okazało się, że wśród nas żyją potwory? Że muszą się ukrywać i przebierać za "normalsów", czyli zwykłych ludzi? I ,że swoje prawdziwe "ja" mogą pokazać tylko na tajnych zgromadzeniach, gdzie zbierają się wszystkie stwory, od wampirów i zombie po syreny i wilkołaki. Dla mnie to byłoby jednocześnie przerażające i fantystyczne.
Mieszkanka Beverly Hills, posiadaczka garbatego nosa i samotna astmatyczka Melody Carver miała bardzo ładny głos. Ma go dalej, ale już nie może śpiewać ze względu na swoją chorobę. Jej ojciec, chirurg plastyczny, postanowił zafundować jej na urodziny operację nosa. Całą rodziną przeprowadzają się również do miasteczka Salem w Oregonie. Tam rozpoczyna się nowy rozdział w życiu dziewczyny. Spotyka też Jacksona, trochę dziwnego artystę, który ją zauroczył. Jednak w szkole udało jej się wkurzyć jedną z najpopularniejszych dziewczyn, a takie nie odpuszczają nikomu. Czy znajdzie przyjaciół? A może wrogowie nie dadzą jej normalnie żyć?
Frankie Stein żyje od piętnastu dni. Wtedy złożyli ja rodzice (dosłownie!). Ma miętową skórę i stara się być normalną nastolatką. Czyta gazety o modzie, słucha popularnych piosenek i wzdycha do przystojnych chłopców. Aby chodzić do szkoły musi nakładać tony makijażu i chodzić w długich, wełnianych ubraniach, co bardzo jej się nie podoba. Okazuje się, że dziewczyny, z którymi próbowała się zaprzyjaźnić także są RAD - owcami (rodzaj stowarzyszenia potworów). Frankie chciałaby, żeby już nie musieli się ukrywać i stara się przekonać do tego koleżanki. Czy jej się uda? Czy nareszcie potwory będą mogły być sobą?
Powieść jest bardzo zabawna i szybko się ją czyta. To przyjemna, lekka lektura na popołudnie. Jednak porusza też tematy tolerancji, akceptacji i dyskryminacji. To dość poważne, ale także niezmiernie ważne rzeczy. W dzisiejszych czasach ten, kto odstaje, jest oryginalny lub po prostu inny, jest wytykany palcami i wyśmiewany. Książka jest napisana lekkim językiem, ale porusza trudne tematy. Oceniam ją więc na 11/13.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Lisi Harrison - "Monster High. Upiór z sąsiedztwa"


Lisi Harrison
"Monster High. Upiór z sąsiedztwa"
Wydawnictwo Bukowy Las
2011









Wszędzie pojawiły się teraz gadżety związane z tą serią. W sklepach można podziwiać zeszyty, długopisy, ołówki, piórniki, breloczki, lalki i wiele, wiele więcej. Powstał nawet jakiś superowy notes związany z tymi książkami. Jednak nie jestem pewna czy ta seria na to zasługuje, i czy to nie przesada. Sięgnęłam więc po drugą część.
Frankie nadal stara się przekonać normalnych ludzi do potworów, które wcale nie są takie straszne, jak wszyscy sobie wyobrażają.  W tym celu Melody i Brett zkładają NUDI (normalsi uderzający w dyskryminujących idiotów). Wszyscy razem postanawiają nakręcić film, w ktorym znalazłyby się wywiady z RAD - owcami. Ma on na celu pokazanie rodzajowi ludzkiemu, że potwory żyją wśród nas. Jednak Bekka i Cleo próbują im w tym przeszkodzić. Czy im się uda? Czy ten pomysł naprawdę jest dobry i czy nie pogorszy jeszcze bardziej złej sytuacji Frankie, Draculaury, Clawdeen, Blue i reszty?
Cleo de Nile posiada niezwykłą biżuterię. Nic więc dziwnego, że Teen Vogue postanowił użyć ich w swojej sesji zdjęciowej. W roli modelek mają wystąpic Cleo i jej przyjaciół, a Lala ma pomagać stylistom. Okazuje się jednak, że sesja zdjęciowa i wywiady do filmu mają odbyć się tego samego dnia i o tej samej porze. Czy dziewczyny wystawią Cleo?
To jest chyba najkrótsza recenzja, jaką kiedykolwiek napisałam. Po prostu nie wiem, o czym jeszcze mogłabym napisać tak, żeby było to ciekawe i bez spojlerów. Moim zdaniem pierwsza część była lepsza, a ta mnie trochę zawiodła. Tamta miała w sobie "to coś". Była ciekawa i dość oryginalna. Tej brakowało dawnej świeżości. Oceniam ją więc 10/13 i nie wiem czy sięgnę po trzecią część.

piątek, 13 stycznia 2012

Isabel Abedi - "Isola"


Isabel Abedi
"Isola"
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
2008









Co oznacza ten bardzo oryginalny i dość dziwaczny tytuł? Co się kryje za ciekawym, choć niewiele mówiącym (w moim odczuciu) opisie? Muszę przyznać, że mnie to zaintrygowało i postanowiłam jak najszybciej zapoznać się z tą powieścią. Miałam nadzieję na coś niezwykłego. Coś, czego jeszcze nie było. Nie zawiodłam się.
Wydarzenia śledzimy z perspektywy osiemnastoletniej Very, uczestniczki nietypowego projektu filmowego o nic nie mówiącej nazwie "Isola". Polega on na tym, że ma trafić na małą wyspę razem z nieznanymi sobie ludźmi. Wszędzie ukryte będą kamery. Dwanaścioro młodych ludzi przez 3 tygodnie będzie grało w filmie. Bez znajomości swojej roli ani scenariusza. Mogą być, kim tylko zechcą. Będą posługiwać pseudonimami i mogą zabrać ze sobą wyłącznie 3 rzeczy.
Z początku traktują to jako zabawę, dziwną, bo dziwną, ale zabawę. Jakże bardzo się mylą! Reżyser narzuca im bowiem grę, w którą mają grać do końca trwania projektu. Jedno z nich stanie się "mordercą", a jego zadaniem będzie wyeliminowanie pozostałych. "Ofiara", którą złapie za lewy nadgarstek ma prawo doprowadzić do tajemnej kryjówki. Stamtąd wróci ona do domu. Niewinna zabawa zaczyna przypominać koszmar. Kto jest mordercą, a kto ofiarą? Co zrobić, aby nie dać się złapać? Czy w takich warunkach da się normalnie zaprzyjaźnić?
Wiem, wiem, recenzja jest krótka, ale gdybym chciała napisać więcej, musiałabym zdradzić wam fabułę, a tego bym nie chciała. Już i tak jest tu trochę spojlerów, ale się starałam. Bo co to za zabawa, gdy ktoś po prostu mówi ci, co się wydarzy? Właśnie. Żadna.
Powieśc jest niesamowita, zaskakująca, oryginalna... Długo można tak wymieniać. Bardzo mi się podobała, ale mam kilka zastrzeżeń. Nie są one zbyt duże, ale są. Poza tym książka nie skupia się wyłącznie na projekcie "Isola", co jest dużym atutem. Dowiadujemy się też dużo przeszłości Very i o jej życiu. Historia jest bardzo interesująca, a zakończenie - zaskakujące i kompletnie inne, niż myślałam. Oceniam ją więc na 12/13 i gorąco polecam!