Cassandra Clare
"Mechaniczny anioł"
Wydawnictwo MAG
2010
Ostatnio nie było mnie przez tydzień, ale tak to czasem bywa (sprawdzian na sprawdzianie sprawdzianem pogania :P). Próbowałam napisać chociaż krótką recenzję, ale po prostu nie miałam czasu. Kiedy wreszcie nadszedł weekend, od razu zabrałam się do czytania, a dziś postanowiłam wreszcie napisać recenzję.
Tessa Gray przybywa do wiktoriańskiego Londynu, aby spotkać się ze starszym bratem, który wyjechał z Nowego Jorku w poszukiwaniu pracy. Jednak schodząc z pokładu statku nie widzi Nathaniela, lecz dwie kobiety, które twierdzą, że zostały przez niego przysłane. Po dotarciu do ich domu Theresa dowiaduje się, że jej brat został porwany przez tajemniczego Mistrza i zginie, jeśli dziewczyna nie będzie wykonywała poleceń Mrocznych Sióstr. Okazuje się, że Tessa nie jest zwykłą Przyziemną, lecz Podziemną - Zmiennokształtną. Trzymając przedmiot należący do danej osoby może zmienić się w nią, poznać jej myśli, charakter, ogólnie się w nią wczuć. Tego właśnie żądają od niej Mroczne Siostry. Co jakiś czas każą jej zmieniać się na zawołanie.
Po kilku tygodniach Tessę uwalnia William Herondale, Nocny Łowca. Ucieka wraz z nim i znajduje schronienie w Instytucie, który prowadzą Charlotte i Henry Branwellowie. Poznaje tam Jessamine i Jema. James to najlepszy przyjaciel Willa i jego parabatai, czyli partner w walce. Jest zupełnym przeciwieństwem Williama. Jest niezwkle uprzejmy, miły, no po prostu uroczy. Ma jednak pewną "słabość", która może go nawet zabić. Natomiast Will jest arogancki, niemiły i tajemniczy. Okazuje brak szacunku wszystkim naokoło. Jest miły jedynie w stosunku do Jema, a i tak nie zawsze. Odniosłam jednak wrażenie, że za maską chamstwa skrywa jakąś mroczną tajemnicę.
Tess postanawia im zaufać. Razem rozpoczynają poszukiwania Nate'a i człowieka zwanego Mistrzem, który tworzy bardzo niebezpieczną armię mechanicznych maszyn. Czy im się uda?
Książka jest bardzo ciekawa i wciągająca, choć na początku troszeczkę nudna. Jednak pierwsze dwa - trzy rozdziały "Czerwieni rubinu" Kerstin Gier też nie przypadły mi zbytnio do gustu. Dopiero potem wyszła cała jej zarąbistość. Tak było i tym razem.
Niektórym wydaje się, że autorka powtórzyła schemat Darów i skopiowała Jace'a. To nieprawda. Tam było wiadomo, jak się wszystko potoczy i kogo ostatecznie wybierze Clary. Natomiast trójkąt miłosny w Diabelskich maszynach jesy znacznie bardziej skomplikowany. Bo kogo powinna wybrać Tess? Aroganckiego Willa czy uprzejmego Jamesa? W tym wypadku żadne zakończenie nie będzie dobre.
Ogólnie, to bardzo mi się podobała ta powieść i śmiem twierdzić, że jest lepsza, a na pewno doroślejsza, od Darów anioła. Postanowiłam więc przeczytać "Mechanicznego księcia" w oryginale i wkrótce ukaże się moja recenzja. "Mechanicznego anioła" oceniam natomiast na 12/13 za niezbyt ciekawy początek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz